Ogromna popularność podcastów, poradników, książek z pozytywnymi afirmacjami wiele mówi o wszechobecnym pragnieniu samodoskonalenia się, rozwoju, osiągania sukcesów. Częściej mówi się o tym, jak być lepszym, niż o tym, skąd ta potrzeba się bierze. Niewiele się mówi również o ciemnej stronie samodoskonalenia i całego przemysłu skupionego wokół samopomocy. Tysiące wydawanych książek, seminaria i jeden jedyny klucz do sukcesu, którym każdy pseudo guru chce się podzielić.

Samorealizacja a profesjonalna pomoc

Czym różni się fachowa pomoc psychologa, psychoterapeuty czy licencjowanego coucha organizującego indywidualne sesje od guru od samorozwoju? Różnica polega na tym, że psychoterapeuta słucha indywidualnej historii każdego swojego pacjenta, by zrozumieć jego potrzeby i wskazać unikalne rozwiązanie problemu, które może w jego przypadku zdziałać.

Natomiast doradca od samorozwoju skupia się najczęściej na swojej własnej historii, własnej drodze, by przekonać słuchaczy, że skoro im się udało, to są odpowiednimi ludźmi, by kierować innymi. Nie rozpoznają niuansów konkretnej sytuacji, nie skupiają się na każdym człowieku z osobna. Przekonują, że z ich wiedzą i doświadczeniem osiągniemy sukces. Po co popełniać błędy i szukać własnej drogi skoro można skorzystać z gotowego rozwiązania?

Co dzieje się z nami, gdy czytamy książkę o samorozwoju?

Książka, podcast, seminarium – forma właściwie nie ma znaczenia. Ważne jest to, co dzieje się z nami podczas pochłaniania tego typu treści: czujemy przypływ dopaminy, jesteśmy zmotywowani, gotowi mierzyć się z wyzwaniami, jakie stawi przed nami życie. Ale gdy tylko poziom dopaminy spada, chcemy więcej. Wracamy więc do źródła: kupujemy kolejne książki, zapisujemy się na kolejne seminaria, a w konsekwencji – jesteśmy coraz bardziej zmęczeni.

Nie patrząc na potrzeby swojego organizmu, który wymaga regeneracji, chcemy żyć bardziej, pracować więcej, zarabiać więcej. Więc w momencie, gdy pojawia się wypalenie, zmęczenie, frustracja, zamiast odpocząć, sięgamy po kolejną dawkę motywacji. I tak w kółko.

Jak nie wpaść w pułapkę samorozwoju?

Faktem jest, że przemysł samopomocy pełen jest pustych afirmacji (które osobom z niską samooceną mogą bardziej zaszkodzić, niż pomóc), pseudo guru, a także toksycznej pozytywności (przekonanie, że nawet gdy przeżywamy trudne chwile, powinniśmy skupiać się wyłącznie na pozytywach, uciszając negatywne emocje, takie jak złość, strach, żal).

Nie oznacza to oczywiście, że samodoskonalenie nie ma sensu – wręcz przeciwnie. Powinniśmy jednak korzystać z porad osób, które faktycznie mają doświadczenie w swojej pracy i odpowiednie kwalifikacje. Dobrze jest również zachowywać umiar, nie zapominając o dbaniu o swoje ciało, jak i umysł.